poniedziałek, 20 maja 2013

Kordonek i bakłażan, czyli bóle tworzenia tytułów

Nie wychodzi mi to regularne pisanie, odzwyczaiłam się. Tyle razy próbowałam złożyć kilka zdań, po których nie będę katować klawisza delete, ale podchodzimy do siebie z tym blogiem, jak pies z kotem, na duży dystans, obserwując się z dwóch końców pokoju. Chyba musimy się ze sobą jeszcze oswoić.
I to pisanie tytułów, najgorsze co może być. Treść w końcu jakoś sama wypłynie, jedno zdanie i można wokół niego stworzyć wszystko, ale weź to jeszcze potem nazwij. Dziś chyba to zadanie mnie przerasta.
Podejrzewam, że słoneczna pogoda wcale nie ułatwi kreatywnego pisania przed komputerem, ale będę próbować. Przynajmniej zdjęcia mogę robić w sensownych warunkach.

Urodzinowy prezent dla Justyny, wiosenno-letnia bransoletka. Końcowa wersja była z małą zawieszką z królikiem z Alicji w Krainie Czarów.





Może niedługo będzie wersja brązowa, znęcam się nad nowiutkim kordonkiem i powstrzymuję się, żeby nie kupić kolejnych kolorów. Dobrze, że pasmanterie u mnie nie są tak dobrze zaopatrzone i muszę jeździć wydawać oszczędności do innych miast, mniej kusi. Ale przecież wszystkie nowe wstążki, zawieszki, koraliki, farby, pędzle, lakiery i bejce 'są potrzebne'!

I na koniec z serii: Ando i Szczepan w kuchni - kurczak w sezamie i orzechach z pastą z bakłażana. Niebiańskie połączenie smaków, nie mogłam wytrzymać, żeby tego nie pokazać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz